Odżyje pióro pisarza gdy kogut z ranka za zapieje, powiadaja, tak i ja wam mówię bracia i siostry z ludu Atehańczykowego.
Piszę przypowieść z czasu nie tak bardzo odległego, ale nie tez z teraźniejszego, bowiem nie to jest wam dane by poznac porę dnia i godzinę. Bowiem kilka wschodów słońca te rzeczy się działy.
Ręka ma zadrżała i oko me gorzko zapłakało gdy zobaczyło ono gniew... gniew pana naszego wielebnego programisty. A imię jego jak przeraźliwy pisk w ciemnym wąwozie, przyszedł cyrograf z kolosan.
Więc żem przeczytał jako żem stał, z mokrym już przyrodzeniem i ciemna, lepką jak smoła substancją w kroku - kupa tak substancja się nazywała.
"Grzegorzan Od Kuboszkan 2.0
Łukaszycan Nastaszycan 5.0"
Bowiem tak tam pisalo. Niecierpliwiła się dusza ma, nie wiedziała co to będzie gdyż cicho wszędzie i głucho wszędzie. I czekało serce me by sprawy rychło sie wyjawiły same - bo tak im dane było.
A kupa ma przestała leciec.
Dnia ósmego roku kojota, gniew programisty dosięgnoł brata mego, Nastiego Barbarzyńcę, gdyż rzekł głosem tysiąca gromów. I usłyszałem głos mówiący do mnie ale nikgo me oczy nie widziały: "Napisz co mówi. Bo jego głos jak tysiąc gromów ma moc", tak i ja wam piszę:
"Co??!! Pan dostał pięć?? To niemożliwe, ja do tego dojdę!"
I dusza mego brata także przepełniła się goryczą i nastał czas zgrzytu zębów i lamentu.
Lecz to nie koniec bracia moi bo sprawa druga jest co po pierwszej następuje.
Albowiem na wyprawie w miejsca odległe i suche, konie nasze zaznały spoczynku w oazie Myjnia.
Po upojeniu sie poznaliśmy sekret gdyż wśród nas są tacy których jeszcze na poznaliśmy.
Jednak bracia moi i siostry moje, tajemnica ta nie wam dana jest lecz tym którzy razem ze mna w oazie byli.
"Z krainy czarnych łąk" - księga 1
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz